Miał się nazywać "Końska Spierdolina", ale ta nazwa nie oddawała jednak jego charakteru... Po długich rozmowach, przepychankach i słownych potyczkach nazwa nagle pojawiła się sama z siebie. Pojawiła się z taką siłą, jak pogrochówkowy pierd wychodzi na wolność, albo jak soczyste beknięcie oznajmia szczęście po zjedzeniu dobrego posiłku...
Narodził się "Marian".
Jest w tej nazwie siła wiosennego jabola, dźwięk pierdów zimowego schroniska, zgrzyt gąsienic Rudego i smak zdobycznej słoniny!!! Autor noża zawarł w nim siłę swojej erekcji, polskiej erekcji, która jako stal twarda i lśniąca gotowa do działania! Marian brzmi dumnie i godnie!
Oczywiście dla niektórych lepsza byłaby nazwa: ULTIMATE SURVIVAL MARINES SEALS UNDERWATER BLACKTACTICAL SNIPER DEATH SHOT OPERATION FOR ORIGINALS MOTHERFUCKERS USA COMMANDO 1........
A nasz, to po prostu Marian. Ni to żul, ni menel. Twardy jak trzydniowy zarost, mocny jak kac po sobocie, ostry jak sranie po kebabie i nie do zajebania jak radzieckie zegarki!
Marian, ciepła i miła nazwa, kojarząca się z domem, zapachem gotującego się mleka na kuchni, smaku okruszka sera wydłubanego spomiędzy zębów, krzykiem ojca - "Wstawaj synu do roboty!!".
Marian powstawał w bólach, bo nie obyło się bez darcia mordy między twórcami projektu, którzy zgodnie z zasadą - gówno się znają, ale wiedzą najlepiej.
Już sam dobór stali był jak wrzód na dupie, gdyż jeden chciał coś normalnego, a drugi stękał nad czymś co wychodzi nawet poza granice definicji wyjebolitu. Stal ta miała być nowością, pachnieć łąką i zawierać w sobie brzdęk kopyt na świeżo oszczanym bruku. I stała się. A imię jej to LC 200 N...
Nóż miał ciąć doskonale, więc od początku w głowie świtały myśli o wklęsłym szlifie, jednak jakoś bez przekonania, gdyż to by osłabiło czubek. A czubek miał mocarny być, żeby móc nim dłubać sobie w tym i owym. I wtedy światło spłynęło na nas i oświetliło nam pomysł taki, żeby szlify połączyć! Do cięcia wklęsły, do wbijania wredny taki, ni to tanto, ni to cholera wie.
Projekt na początku przypominał bardziej rysunki chorego na zespół Korsakowa, a każda linia kłóciła się z logiką. W pocie i bólu powstał szkic.
![]()
Rękojeść z zielonej micarty, która zawsze i na wszystkim wygląda doskonale. Profilowana, ale bez przesady, bo ma być wygodnie, a nie ozdobnie. Piny jakieś oczywiście, żeby całość związać. Dziury żadnej, bo przy takim projekcie dziura aż nie przystoi, a i za mała będzie, żeby radość dać użytkownikowi
![]()
I nastał czas szukania mistrza, który poradził by sobie z takim projektem, a zarazem nie wmawiał iż krzywe prostym jest, a spieprzone niesie w sobie powiew artystycznego klimatu, słowiańskie korzenie i dziadostwo peerelowskiego kładzenia płytek w łazience... I objawił sie maker, który swoją dokładnością potrafi zawstydzić suwmiarki! A zwą go BLADOWSKI.
BLADOWSKI projekt obejrzał, postękał nieznacznie i rękawicę podjął. Zniknął z kawałkiem stali w swym laboratorium i na czas jakiś słuch po nim zaniknął. Minął czas niezbędny na czary, szlify, herbaty i inne pierdoły i oto jest!
MARIAN!
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
Projekt: Jumbo & ofaniel
Wykonanie: Yahoo
Pochewka: piotrokonski2
Dane:Stal: LC 200 N
Twardość: ok. 60 HRC
Długość całkowita: 237 mm
Długość głowni: 120 mm
Szerokość: 28 mm
Grubość: 3,2 mm
Waga: 170 g
Szlif: wklęsły + płaski
Rękojeść: Green Canvas Micarta, przekładki z czerwonego G10
Info:Nóż wykonany perfekcyjnie, świetnie leży w łapie.
Częścią z wklęsłym szlifem można ogolić komara w locie, natomiast mocny i ostry czubek bez problemu radzi sobie z wyłupywaniem.
Prosta i świetnie spasowana pochewka od Piotra idealnie uzupełnia całość.
Szczegółowe informacje jak się sprawuje będą za jakiś czas.