Żegnamy Jumbo i Testrala

Reklama

Garda...i co dalej??

Zaczęty przez Yahoo, 27-02-2007, 09:23:04

Yahoo

No wiec szanowni Panowie "mejkerzy" jako że ostatni weekend spędziłem u Guldana i boimy się wchodzić tam, bo nadal po ścianach jeszcze biegają "damy lekkich obyczajów" i "prężni panowie" :P to rzucam temat tutaj....
Jako kolekcjoner mam kilka nożydeł hidden tang z garda. Mosiężną, stalową, damastową, jedne spasowane ładnie, inne tak sobie, jeszcze inne IDEALNIE.
Zabrałem się jak to robią "zawodowcy" za prostą teoretycznie rzecz, mianowicie likwidację tej znikomej szparki pomiędzy gardą a ostrzem i chcąc lub nie odpaliłem kolbę lutowniczą i palnik stawiając sobie za zadanie LUTOWANIE gardy...
Cierpliwy jestem długo, ale przy tej sztuce po ścianach fruwało wszystko.....
Niech mi ktoś powie lub uświadomi jak to zrobić tak jak to robione jest przez "majkerów" na światowym poziomie...
Z tym zaznaczeniem, że żyjemy w kaczystanie i nie wszystko idzie kupić, no i nie interesują mnie porady "jak lutować elementy na płytce, ,, bo z wykształcenia elektronikiem jestem wiec tą sztukę mam opanowaną....
To wszystko...to byłem ja Jarząbek trener 2 klasy....

"knife makers don't make mistakes, they make smaller knives"

Bona

Sam tego nigdy nie robiłem, ale może coś Ci pomoże informacja, że są pasty lutownicze, dla hydraulików, z domieszką srebra, i mają taką właściwość, że się jakby wsysają w szczelinę. Smarujeś w środku, składasz i grzejesz, w tym przypadku gardę. Nie wiem czy wyjdzie, ale na mój chłopski tozum powinno. Widziałem jak mi kolo rury miesziane kładł do wody, nie wiem jak ze stalą, ale chyba też powinno chwycić, jak dobrze odtłuścisz.

Miłego dnia i wszelkiego szczęścia życzę

Yahoo

No i tu pokjawia się kłopot z rozhartowaniem głowni, bo gośc do wody lutuje i nie patrzy potem ja się ta rurą tnie...:P

"knife makers don't make mistakes, they make smaller knives"

kali

There are no tactical knives, only tactical minds
FP

Yahoo

oczywiście.... :badass:, zapraszam na warsztat i pokażesz mi co??? ładnie poprosze :P

"knife makers don't make mistakes, they make smaller knives"

kali

czyli technika? :P wnioskuję, że kwas i odpowiednie srebrne spoiwo masz :]

There are no tactical knives, only tactical minds
FP

Yahoo

Kali u GULDANA byłem, u niego kwasku pod dostatkiem...... każdego :P

"knife makers don't make mistakes, they make smaller knives"

kali

no to następnym razem bez spróbuj nie używać kwasku wewnętrznie :] bo może imadło grzałeś ;)

There are no tactical knives, only tactical minds
FP

Krug

#8

HAHAHAHAHA! Jelece ewentualnie gardy to jest niestety najbardziej k......ski moment w ciągu całej zabawy.
Najlepiej jak się spasuje toto bez lutowania, klejenia i srania, ale jeszczcze mnie się to nie udało nigdy zrobić żebym był zadowolony na 1000%!!!!!, a noży z jelcem robię dość sporo. Yasiu masz chyba jeszcze mój pierwszy nóz z lutowaną gardom? Robiłem to tak: Dwie kafelki szamotowe, pasta do lutowania międzianych rurków, lut (chyba taki z kakafonią nawet), palnik  do lutowania miedzi(średniej wieklkości z kompletu gdzie są trzy końcówki).
Odtłuszczasz tang, jelec - robiłem to acetonem, a ostatnio dyktą. Jelec kładziesz na krawędziach dwuóch ustawionych obok siebie cegiełek szmotowych tak by szczelina pomiędzy nimi trafiała w dziure w jelcu. tang w miejscu połaczenia smarujesz pastą i wtykasz w dziure jelca. dociskasz do siebie cegły - tang znajduje się pomiędzy cegłami, jelec leży na cegłach głownia sterczy w górę i swoim ciężarem dociska się do jelca.
grzejesz palnikiem ramię jelca, nie grzejąc głowni. Pasta przetapia się co widać, dokładasz lut który przetapia się i spływa w szczelinę jelec - tang. Lutu pchasz ile tam potrzeba(nadmiar spłynie w dól zapełni wolną przestrzeń między jelcem/tangiem i wypłynie na tangu. Czekasz aż wystygnie obrabiasz, usuwasz  nadlaną cynę z obu stron jelca. Pewnie trafią się zapowietrzenia . Możesz poprawić.
Powiedzieć mogę tyle: im lepiej spasowane są z sobą elementy(dziury szczeliny jak najmniejsze) to efekt lepszy.
Powyższe to lutowanie miękkie gdzie fragment ricassa styk głownia/ jelec rozgrzeje się do 300 - 400 stopni i nie odpuścisz ojszcza. Przy lutowniu twardymi lutami rozgrzejesz wszystko do wyższej temperatury 600 i więcej i możesz odpuścić ojszcze.

Lutując elektryczną lutownicą ta musi mieć duży gruby grot i dużą moc.
Tak robiłem ja ha! ha ! ? I wyjszło jak widzisz.

edycja:

płomyk nie musi być ustawiony w palniku na maks.

Krug-Noże.

Nie odpowiadam na PW? Pisz Pan: krugknivesmalpagmailcom
Na pohybel odchodom bolszewickich odchodów!
***** *******. :)
Śmiesznie jak jebacy popierają jebanych. :)
TRZYNASTU SPARTAN ŻYJE! WOT CHUJNIA.

Yahoo

Mirek nie denerw mnie bardziej niż Kali...
Spasowane jest prawie na zera, ale ta szpareczka tam jest troszku widoczna, a po lutowaniu jedna strona wyszła idealnie, a na drugiej są własnie niedogrzania i nie idzie ich uzupełnić.....
odtłuszczałem, kwasiłem, lutowałem na nowo i piXXa ....
Nie wiem czy to wina mojego lutowania czy może jakieś zanieczyszczenia damastu no nie chce sie dać i fuj.... :]

"knife makers don't make mistakes, they make smaller knives"

Krug

Jak masz tlenki i inne związki wytworzone po trawieniu damastu to wtym miejscu może nie chwycić.
Jeszcze może spróbować z wodą lutowniczą  taką  blacharską kwas nie pamiętam jaki(solny chyba) i wrzucasz blaszki ocynk woda gotowa jak przestanie kwasior dymić)

Krug-Noże.

Nie odpowiadam na PW? Pisz Pan: krugknivesmalpagmailcom
Na pohybel odchodom bolszewickich odchodów!
***** *******. :)
Śmiesznie jak jebacy popierają jebanych. :)
TRZYNASTU SPARTAN ŻYJE! WOT CHUJNIA.

wrath

#11

(tytułem wstępu - nowym jest więc z góry za głupoty przepraszam i hołd cudo-koso-mejkerom na lewym kolanie z pochyloną głową składam)

Ja trochę znam się na lutowaniu - elektroniczę aktywnie od 10+ lat. Moje wynurzenia dotyczą cyny (tinolu dokładniej - spoiwa strikte do elektroniki - cyna ołów z rdzeniami topnikowymi w spoiwie).
Po pierwsze mamy (nie wdając się w szczegóły) trzy zasadnicze rodzaje cyny:
"zwykła" czyli stary, dobry stop cyny z ołowiem (względnie dodatkami)
"RoHs" czyli zakała domowych lutowaczy - stop cyny z różnymi wynalazkami BEZOŁOWIOWY
"wynalazki" czyli hi-techowe wynalazki dla audiofilów z domieszkami pyłu srebrnego i innych ciudów z mniejszą zawartością ołowiu, lub CAŁKOWICIE bez ołowiu

Po drugie: co się nadaje do lutowania miękkiego stali:
wszystkie trzy, z tym że te bezołowiowe nie zniosą niskich (poniżej +4C o ile skleroza mnie nie myli) temperatur (tzw problem szarej cyny)
ergo należy lutować zwykłą cyną ołowiową z topnikami - jak wiadomo występuje w różnistych grubościach - do spojenia jelca z tangiem polecam dobrej jakości 0,5-0,8 mm
z topnikiem wielordzeniowym.

Po trzecie: co z tego mamy na + co na - w stosunku do lutowania srebrem miedzią (twradego):
raz: temperatura lutowania nie przekracza 300 stopni (choć wysracza 210 zazwyczaj)
dwa: lutujemy kolbą oporową (np taką stuwatową z drewnianą rączką ze sklepu wszystko po 4 pln) - ciężko jest przegrzać tang - niestety ciężko go także nagrzać do temp. roboczej
trzy: niestety wytrzymałość jest mniejsza niż przy lutowaniu srebrem (ale imho wystarczająca)
cztery: NIE POTRZEBA KWASU :-)

po czwarte: metodologia+lista zakupuów
raz lutownica (jak wyżej) lub mała rynnowa - palników gazowych nie polecam - wyższa temperatura ale niemożliwa do kontrolowania oraz turbo wypalanie topników
dwa cyna (to już było) BEZOŁOWIOWA
trzy kalafonia (raczej dobra)
cztery: (uwaga kto stoi niech siądzie) - polopiryna S - parę tabletek - tylko nie ASPIRYNA - ta jest marna i droga

metodologia:najpierw musimy przygotować łączone elementy - drapanie 240 - 600 ściernym na sucho miejsc łączenia - dobrze jak są "zsatynowane"
teraz aceton lub nitro lub tri lub (najlepszy) izopropanol do odtłuszczenia powierzchni - na ręcznik jednorazowy i hajda, powtarzać aż kolejny ręcznik będzie CZYSTY
teraz mały wtręt - niestety nie wszystkie stale przyjmują cynę - generanie są niechętne, ale to nie miedz niestety - trzeba im pomóc...
mamy więc nasze podrapane blanki jelce gardy i co nam się żywnie podoba - zaczynamy więc grzać.
ręka nas powinna boleć od grzania, lekki zapach nagrzanego metalu powinien pieścić nozdrza - teraz sekret aspiryny
bierzemy pół tabletki i namaszczamy  miejsce przyszłego lutu - tworzy się piękna żółto czarna zgorzelina - UWAGA - nie wdychać oparów - są gryząco duszące
bierzemy cynę i jeździmy po materiale, jeżeli się rozpływa - fajnie jest, jeżeli robi się kropelka (uciekająca) to należy grotem lutownicy ją rozsmarować pomagając sobie kalafonią
(jeżeli mimo to nie chce sie rozsmarować - mamy pecha i sttal nielutowalną)

Rozjeżdżona cyna powinna się rozpływać po stali - polecam zrobić to dokładnie

mamy więc blank pocynowany - aceton, tri, nitro albo izopropanol w dłoń i zdejmujemy wszystkie nagary i spieki polopirynowe ;)
nakładamy cienką warstwę świerzej kalafoni na spoinę (dla ułatwienia sobie życia)

teraz jelec/garda. jeżeli jest stalowa- robimy analogicznie jak powyżej, jeżeli miedziana to pogryzając orzeszki samą cyną da się w trzy minuty z przerwą na kawę i szluga zrobić
jeżeli mosiężna to w 10 min tą samą metodą, lub w 3 minuty nad palnikem we kuchni - nagrzewamy miejsce lutu i jeździmy cyną po gorącym
gardojelca myjemy i pokrywamy kalafonią.

teraz montujemy szmelik do kupy ( bo jak wiadomo kupa śmierdzi i jej nikt nie rusza  :D)

składamy jelcogardę z blankiem i grzejemy (dobrze mieć kawę do popijania i włączony sezon jakiegoś serialu). Jak nasze dzieło nagfrzeje się na tyle by czuć było leśny zapach kalafonii zaczynamy meldować cynę (świerzą) na złącze tak aby zrobić sobie pięęęęęęęęęęęęęęęęęęęknąą spoinkę.

na koniec myjemy izopropanolem acetonem etc. i mamy nasz ganz niu blank z jelcem :-)

i taki jeszcze tips na koniec - jeżeli po złożeniu jelec z blankiem jest spasowany dokładnie - raczej nici z lutowania - cyna nie będzie chciala wypełnić szczeliny - lepiej jest żeby od ukrytej strony  jelca od rękojeści otwór był zeszlifowany pod kątem, bądź posiadał nadcięcia (pilnikowo-dremelowe)

takie połączenie jest raczej mocne (w poprawnym wykonaniu) spoina jest lekko ciągliwa, więc udarność jest spora - wystarczająca nawet na latające noże (choć po co im jelec?!?)
to ja kończę mój dziewiczy pierwszy post (nie bijcie mocno w głowę)

/edith (paf :) ) się mi przypomniało - jest jeszcze jeden środek, którym można pocynować powierzchnię - tak zwany flux - hitechowa mieszanina (roztwór? żel? hgw) pasty i cyny w mikronowych kulkach do montażu powierzchniowego smd. Użycie: posmarować, podgrzać, patrzeć z dumą na pocynowane powierchnie ;-) - niestety skuteczność mniejsza niż metody z polpoiryną.

/edith edith: jeżeli lutowaliśmy po pijaku albo na śpiocha i zamiast kąta 90st między blankiem a jelcem wyszło 85 albo 73 stopnie (albo dowolny inny kąt różny od 90+-0,1% ;-) ) to metoda na "rozklejenie" jest taka: grubo kalafoni na spoinę (nawet cm) - i grzejemy ile bozia dżuli dała pod osłoną pachnącej żywicy (polecam 250-500W lutownicy do rynien), ruszając lekko jelcem.
jeżeli spoina wyszła za mocna to wyganiamy żonę/kobietę swojego życia/kochankę/babcię (niepotrzebne skreślić) z kuchni i przypuszczamy atak bez kalafoni na palnik gazowy, lekko zadumając się nad nieuchronnym odpuszczeniem (bądź TFU przegrzaniem) kawałka blanku

HA! HA! ten arszenik był zatruty!

Yahoo

no panocku tos pojechał z ta polopiryną  8D
ale moze uda się z pomocą magicznej tabletki
dam znać czy się udało :P

"knife makers don't make mistakes, they make smaller knives"

wrath

polopiryna to nie żart, topiąc się wydziela kwasy (jakie - nie wiem) - stąd stanowczy zakaz wdychania oparów, a te ułatwiają lutowanie. a moc polopiryna ma - w światku elektroników to niemal standardowy tips na ściąganie emalii z drutu nawojowego, pozdrówka

HA! HA! ten arszenik był zatruty!

kangoo

Cytat: Yahoo w 27-02-2007, 11:59:41

no panocku tos pojechał z ta polopiryną  8D
ale moze uda się z pomocą magicznej tabletki
dam znać czy się udało :P

Yahoo ,tylko w żadnym wypadku nie wdychaj przyjaranej polopiryny i nie wąchaj .

Edzia /nie zdążyłem


Guldan


wrath

wyplute płuca, duszności jak po astmie, płytki oddech, żyłki na oczach i szyi wychodzą - jednym słowem full opcja

HA! HA! ten arszenik był zatruty!

kangoo

Cytat: wrath w 27-02-2007, 12:25:19

wyplute płuca, duszności jak po astmie, płytki oddech, żyłki na oczach i szyi wychodzą - jednym słowem full opcja

Plus wypadające ,zęby.Grzebałem w elektronice w czasach gdy niczego nie szło kupić w sklepach ,a polopiryna była dostępna :) .

Yahoo

Jacol, trzeba kupić większą ilość  8D
bedziem się inhalować zamiast pic kwasy :P

"knife makers don't make mistakes, they make smaller knives"

aambeeld

wrath-  my hero!  :D
piękny text! 8D z suspensem...

Sursum corda