Żegnamy Jumbo i Testrala

Reklama

KERSHAW ZING ORANGE - słów parę

Zaczęty przez Jumbo, 18-08-2010, 17:38:24

Jumbo

Coraz mniej jest noży, które przykuwają moją uwagę. Obejrzałem już wiele ciekawych konstrukcji i coraz mniej z nich potrafi zająć mnie na tyle, bym chciał wziąć je do ręki i poużywać. Powielane konstrukcje, rozwiązania, ta sama materiałówka, zdecydowanie nie jest iskierką, która spowoduje rozpalenie ognia zainteresowania.
Dlatego z wielką ciekawością patrzyłem na nowy produkt firmy KERSHAW, którym jest folder o firmowej nazwie ZINGS ORANGE – 1735OR. Zauroczył mnie jego kształt, ciekawie wyglądający klips, ale przede wszystkim nietypowa głownia, na której widać niespotykane karbowanie. I właśnie to karbowanie było iskierką, dzięki której zapałałem chęcią złapania tego nożyka w dłoń i poużywania. Oglądałem zdjęcia i zastanawiałem się, czy nacięcia będą pomocne, czy też będą utrudniać pracę? Jakie materiały będzie ciąć się lepiej, a jakie gorzej?

Szczęśliwie dla mnie się stało, iż ten właśnie nożyk ma forumowa koleżanka, Harufa, która udostępniła go do zabawy, a której serdecznie dziękuję.

Zanim przejdziemy do samego opisu foldera, stańmy na moment obok jego twórcy, a jest to nie byle, kto, tylko sam RJ Martin.

RJ Martin wykonał swój pierwszy nóż na zamówienie w 1976 roku. Był zapalonym wędkarzem i miał już za sobą zbudowanie wędki, przynęt, innego sprzętu, więc przyszła pora na wykonanie noża. No i wyszło. Może nie tak jak chciał, ale wyszło na tyle dobrze, iż połknął bakcyla, a kolejne projekty były coraz lepsze. Fascynacja stalą i jej obróbką cieplną spowodowały, iż postanowił zostać inżynierem, a obecnie jest absolwentem  Rensselaer Polytechnic Institute w Troy, NY w 1984 r. Po zrobieniu dyplomu, rozpoczął pracę w zakładach Sikorsky Aircraft w Stratford w stanie Connecticut. W ciągu kilku lat pracował nad rozwiązaniami technicznymi w śmigłowcach i zainteresował się obrabiarkami CNC. Przez lata pracy nad śmigłowcami poznał wiele ciekawych aspektów, które pozwoliły mu w przyszłości na projektowanie swoich folderów. W 2001 roku wycofał się z firmy i już jako full time maker zaczął tworzyć swoje niepowtarzalne konstrukcje. Współpraca z firmą Kershaw zaowocowała takimi modelami jak chociażby Blitz, Chill, Rogue Auto, Tanto Zing, Volt oraz bohater naszej recenzji, czyli ZINGS ORANGE – 1735OR.

Tradycyjnie już zacznę od podania chociaż kilku danych o tym nożu.

Długość zamkniętego - 100 mm
Długość otwartego - 174 mm
Długość głowni - 76 mm
Grubość głowni - 3 mm
Stal głowni - Sandvik 14C28N
Materiał rękojeści - tworzywo sztuczne
Blokada - linerlock
Waga - około 88 gram

Rękojeść ZINGa zbudowana jest na dwóch linerach ze stali 410 o grubości 1 mm, na których osadzono polimerowe okładziny w kolorze pomarańczowym. Na powierzchni okładzin wytłoczoną mamy siateczkę imitującą fakturowanie znane z G10. Polepsza to chwyt i daje pewniejszy chwyt rękojeści, a także daje efekt, iż "plasticzaność" okładzin nie jest rażąca. Okładziny zostały ładnie zaprojektowane, także mamy na nich i podcięcie na palec wskazujący, a także profilowane krawędzie, dzięki którym konstrukcja nie uwiera w dłoń. Spasowanie okładzin z linerami jest bardzo dobre, chociaż okładzina przeciwległa blokadzie lekko (mniej niż 0,5 mm) odstaje od stalowego linera. Na grzbiecie rękojeści pod kciukiem znajdziemy deliktatne nacięcia, które mają hamować palec przed zsunięciem się na głownię. Nacięcia są delikatne i ładnie chowają się w profilu rękojeści tak, iż wystają z niej tylko dwa małe ząbki, w zupełności wystarczające do spełniania swojego zadania.

Listek blokady został delikatnie wyprowadzony poza profil rękojeści, dzięki czemu zwolnienie blokady jest bardzo ułatwione i przebiega bez problemu. Blokada zapada prawie na grubość linera i spasowana jest doskonale, czego efektem jest brak luzów na osi noża w kierunku góra-dół.

Konstrukcja rękojeści skręcona jest czterema śrubami, w tym śrubą główną. Śruba główna jest o tyle ciekawa, iż z jednej strony ma ona kolor czarny, z drugiej z kolei kolor metaliczny. Nie wiem, co było przyczyną takiego dobory kolorystycznego, ale cóż, niezbadane są ścieżki producentów noży.

Ciekawostką są trochę niechlujne małe śruby na rękojeści, gdyż przechodzą one przez kanapkę linerów, okładzin, wkręcają się w nakrętki z drugiej strony i wystają z nich na około 0,5 mm. Zabrakło w firmie chwili na skrócenie śruby? Czy też może po prostu takie były pod ręką?
Konstrukcja rękojeści jest po części otwarta i patrząc z góry na nią widzimy stop pin oraz ciekawie wyprofilowany spacer z tworzywa, który stanowi ładny dodatek wizualny, gdyż innego zastosowania dla niego nie znalazłem, aczkolwiek czarny spacer z pomarańczowymi okładzinami wygląda obłędnie!!

Na rękojeści osadzony został ciekawie wyprofilowany klips, który jest ładny, aczkolwiek otwory w nim nawiercone ni jak mają się do całości. Tutaj również odnosi się trochę wrażenie, iż klips został wybrany z pudełka na chybił-trafił, aczkolwiek sam w sobie mi się bardzo podoba. Na rękojeści mamy trzy pary otworów, dzięki którym możemy zamontować klips w pozycji ostrzem w górę i ostrzem w dół na prawej stronie i ostrzem w dół na lewej stronie. Duży plus za te możliwości, których brakuje czasami w wielu folderach.
W tylnej części rękojeści znajdziemy otwór na przewleczenie paracordu, bądź innej cieszącej nasze oko formy sznurkowej. :D

Rękojeść w dłoni leży nad wyraz dobrze, chociaż sprawia wrażenie małej. Troszeczkę brakuje miejsca dla małego palca, a składam to na karb moich grubaśnych paluchów, aczkolwiek osoby z większymi dłońmi raczej nie będę zadowolone z rozmiarów rękojeści. Hmmm, nóż dla kobiet? Bardzo ładnie wyprofilowane jest podcięcie na palec wskazujący, gdzie znajduje on wygodne miejsce, a także daje pewne zablokowanie dłoni przed przypadkowym zsunięciem się na ostrze, będąc dodatkowo wspieranym przez płetwę flipera na głowni.

Pora obejrzeć głownię. Otworzyć ją można na dwa sposoby. Albo z widocznego na powyższych zdjęciach flipera, bądź z klasycznego w swym kershawowym wyglądzie kołka, który umieszczony został z dwóch stron głowni.

O ile otwarcie z kołka nie jest problemem, gdyż palec ślicznie się zapiera o frezowania na nim i głownia sunie gładko aż do momentu zapadnięcia blokady, tak otwarcie z flipera było problemem. Rozebrałem nóż "do rosołu" i zacząłem składać, jednocześnie smarując teflonowe podkładki olejem MILTEC-1. Zdziwiłem się trochę, iż kształt podkładek jest jajowaty, ale w sumie nie ma to znaczenia dla pracy całości. Po przesmarowaniu i złożeniu foldera oraz regulacji śruby głównej, głownia prawie bez problemu dała się otworzyć fliperem tak, jak powinna się otwierać. A jak już o fliperze. Jest mały, ale tak wyprofilowany, iż palec spokojnie znajduje na nim miejsce, a nacięcia na jego szczycie pozwalają na płynną pracę. Nic się nie ślizga, nic nie przeszkadza. Bardzo spodobał mi się kształt i rozmiar flipera, gdyż elegancko wpisuje się w całą budowę noża. Fliper oczywiście spełnia dwojakie zadanie, gdyż poza byciem samym fliperem, po otwarciu głowni stanowi gardę dla palca wskazującego. Palec bardzo wygodnie się opiera o płetwę i podczas nawet dłuższej pracy nie odczuwamy dyskomfortu.

Po otwarciu głowni widać to, co najbardziej kręciło mnie w ZINGU, a mianowicie pionowo wyfrezowane nacięcia względem krawędzi tnącej.

Nacięcia na głowniach stosowała już firma Busse, zarówno w sporym nożu o nazwie HELL RAZOR, jak i mniejszym skinerze.

Dzięki nacięciom wzdłuż głowni uzyskano ciekawy efekt, a mianowicie brak klejenia się głowni do niektórych materiałów. Skinner chwalony był za doskonałe narzędzie do pracy w mięsie, gdzie krojenie mięsa przebiegało lekko, a głownia nie klejąc się do niego, miękko przechodziła przez większe kawałki. Z zastosowań większego modelu informacji nie mam. Swego czasu gdzieś przeleciało mi przed oczami zdjęcie noży do oprawiania tusz wielorybów i tam była seria noży, również wyposażona w nacięcia, dzięki którym nie kleiły się do wielorybiego mięsa.

Kershaw jednak zrobił coś innego, bo jak widać, nacięcia są pionowe w stosunku do krawędzi tnącej. Same nacięcia wykonane są bardzo starannie i wyglądają niezwykle elegancko oraz intrygująco. Więcej o nich napiszę jednak później.
Głownia posiada wklęsły szlif, a oglądając ją uważnie zauważymy, iż jakby składała się z trzech poziomów. Pierwszy, tam gdzie głownia jest najgrubsza i zaczynają się nacięcia, drugi to środek głowni oraz trzeci, czyli przejście na najcieńszą część głowni i krawędź tnącą. Myślę, iż chciano tutaj dodatkowo zniwelować negatywną cechę wklęsłego szlifu, czyli klinowanie się w ciętym materiale.

Samo wykonanie głowni poprawne, aczkolwiek na gładkich fragmentach widać ślady po obróbce, także zabrakło chwili na wykończenie. Krawędź tnąca wyprowadzona równo z obu stron, co w tej klasie cenowej jest miłym zaskoczeniem.
Na głowni z jednej strony znajdziemy nazwę firmy, z drugiej notkę informującą o numerze katalogowym, nazwisko makera oraz oznaczenie stali.

To tyle jak chodzi o sam opis noża. Pora sprawdzić, jak nóż sprawuje się w boju.

Najpierw kilka dni noszenia foldera na klipsie w kieszeni, żeby sprawdzić, jak się sam klips sprawuje. Mimo, iż wydaje się dość mały i krótki, jednak przy rozmiarach i wadze konstrukcji sprawdza się doskonale. Bardzo dobrze łapie krawędź kieszeni i skutecznie trzyma się na miejscu. I trzeba przyznać, iż dzięki swemu wyglądowi daje jakieś miłe poczucie mienia w kieszeni wesołego nożyka, a nie maszyny do wyrębu lasu.
Ale klips to dodatek, a to, co nas interesuje to możliwości tnące foldera.
Folder klasycznie ciął to, co ciąć można na co dzień i nie zaobserwowałem różnicy w porównaniu do innych noży o podobnych stalach. Karton, papier, sznurek, butelka pet, wszystko spokojnie da się przeciąć, bez problemu, czyli tak, jak większością noży. Stal Sandvik 14C28N sprawuje się dobrze i tępi się tak, jak powinna chyba się tępić. Moim zdaniem można ją postawić obok stali AUS-8, czyli daje radę w pracy, ale cudów się nie spodziewajmy. Po dłuższej pracy nóż szybko traci ostrość i potrzebna jest mała reanimacja. Na lidlowym diamencie podostrzenie do stanu cięcia papieru w locie to moment, a ostrząc wyraźnie czuć, iż stal jest stosunkowo łatwo podatna na ostrze. Zdecydowanie łatwiejsza w ostrzeniu, niż 154CM czy też s30v, tudzież 440C, bo do tych stali była w ostrzeniu porównywana.
Po naostrzeniu krawędzi tnącej folder wreszcie trafił do kuchni, gdzie z wielką ciekawością chciałem sprawdzić wreszcie te nacięcia!!
Na pierwszy ogień poszło przygotowywanie bułki z obkładem. Samo przecinanie bułki odbyło się bez problemu, chociaż krótkie ostrze nie ułatwiało pracy. Następnie masełko i smarowanie, które poszło doskonale, ale... Masło wlazło w nacięcia i przeciąganie płazem głowni po bułce dawało słaby efekt czyszczenia ostrza. Trzeba było mocniej przycisnąć głownię do bułki, żeby masło zaczęło opuszczać swoje miejsce.

Ale za to folder pokazał pazur przy cięciu takich produktów jak żółty ser, kiełbasa, czy też owoce i warzywa. Nacięcia doskonale się spisują i żadne z wymienionych artykułów nie powoduje klinowania głowni w ciętym produkcie! Rewelacja!! Żółty ser kroi się lekko i nie czujemy w ogóle efektu klejenia! To samo przy cięciu na plasterki kiełbasy. Co ciekawe, na plasterkach ciętych produktów nie widać wzoru nacięć, jakie mamy na głowni. Wyglądają tak, jak cięte zwyczajnym nożem.

Na deskę do krojenia poszły dwa następne produkty, które normalnie powodują przywieranie do nich głowni, a mianowicie gotowany ziemniak i ugotowane na twardo jajko. I tutaj również głownia ZINGa miękko i spokojnie przechodzi przez produkt i nie ma żadnego przywierania. Zarówno ziemniak jak i jajko dały się pokroić bez problemu i po chwili miałem plasterki gotowe do degustacji.

Przyszła pora na nieśmiertelnego pomidora, a przy okazji na zielonego ogórka i marchewkę. Pomidor został pocięty w okamgnieniu, ogórek obrany i poszatkowany, a marchewka szybko została oskrobana i pokrojona na plasterki. Wszystko bez większego problemu i kłopotu.

Potem były jeszcze zabawy z obieraniem melona, cięciem arbuza, kiwi, avocado i ZING radził sobie tak, jak mały nożyk powinien sobie radzić. Bez problemu i z zauważalną kwestią braku przywierania do krojonego produktu.

Także zastosowane w ZINGu nacięcia wnoszą sporo nowego! Dla mnie to pierwszy nóż z taką głownią, więc moja radość była tym większa przy jego używaniu. Ale cóż... Mniejsza z kolei radość była przy myciu głowni. O ile z normalnej głowni zmycie śladów po pracy kuchennej jest momentem i robimy to gąbką, ściereczką, tak tutaj czasami można się lekko zirytować. Przy cięciu koperku, wydobycie jego kawałków z nacięć to dość długa i żmudna walka. Właściwie pomaga tylko strumień bieżącej wody, bo jakiekolwiek przecieranie ostrza palcami daje słabe efekty. Tak samo przy smarowaniu pieczywa masłem, pasztetem, czy też dżemem i miodem. Walka z głownią i smyranie nią po krawędzi kromki chleba jest jak syzyfowe wciąganie kamienia. Cóż, coś za coś...
Jednak mimo denerwującego czasami czyszczenia, nożyk przypadł mi do gustu. Swoją plasticzaną rękojeścią i niedoróbkami przypomina mi trochę Blade-Tech Ganyana, ale tutaj ZING mocno prowadzi, ze względu na ciekawą i niepowtarzalną głownię, a także dzięki fajnie działającemu fliperowi.

ZING to nożyk sympatyczny i przypadnie do gustu każdemu, kto lubi coś nowego, a zarazem ma ograniczone środki na zakup foldera. Cena ZINGa jest niezła, a za wydane pieniądze dostajemy folder o wesołym wyglądzie, a zarazem ciekawej głowni. Do tego na plus dodać można wagę foldera, który po włożeniu do kieszeni praktycznie w niej ginie. Dla tych, którzy nie preferują koloru pomarańczowego, produkowana jest również wersja czarna, będąca w katalogu firmy KERSHAW pod numerem 1735. Z ciekawostek, można również zakupić wersję Zing Damascus oraz Zing Tanto, ale bez nacięć na głowni.

Także, jeżeli kusi nas zakup nowego noża, nie boimy się nowych rozwiązań, a zarazem lubimy kolor pomarańczowy, folder ZING ORANGE będzie ciekawą pozycją w naszej kolekcji, a zarazem ciekawym, małym i lekkim nożem na EDC.

Jeszcze raz dziękuję Harufie za udostępnienie noża do zabawy!  :-*

Wielkopolski Klub Miłośników Noży
Arma Virumque Cano
opiewam oręż i męża
<a href="http://www.frihet.pl/gal/">Zdjęcia z gór</a>

rotpin

Dzięki za reckę  :) Świetnie się ją czytało i to nie tylko dla tego, że to Kershaw ;) Jak widzę wrażenia dotyczące Zinga mamy bardzo podobne. Jedynie egzemplarze z którymi ja miałem do czynienia pod względem mechaniki i płynności otwierania nie sprawiały najmniejszego kłopotu. Być może dlatego, że były to NIB wcześniej nie używane.

Mała prośba. Może przenieść ten tekst do działu Kershawa, tam mamy zebrane wszystkie recenzje noży tej firmy?


u99

Ciekawa recka ciekawego folderka  :idea:. Muszę się przyznać, że ZING ORANGE chodził za mną od dawna ale przez tą nietypową głownię jakoś nie mogłem się zdecydować na zakup. Twój opis sprawił, że chyba jednak się skuszę...  ;)

*********************************************

harufa

Warto było Ci go udostępnić. Dzięki za świetną reckę. Z przyjemnością się ją czytało.  :D

Cytat: u99 w 18-08-2010, 19:44:21

Ciekawa recka ciekawego folderka  :idea:. Muszę się przyznać, że ZING ORANGE chodził za mną od dawna ale przez tą nietypową głownię jakoś nie mogłem się zdecydować na zakup. Twój opis sprawił, że chyba jednak się skuszę...  ;)

Pomacaj go sobie dopóki jeszcze nie wrócił do właścicielki  ;)
"Mały człowieku
co wciąż gdzieś latasz
w ważnym pośpiechu
i w tarapatach
zwolnij zapomnij
zwolnij zapomnij stań"

kabaddon

Zawiodłem się trochę, że nie robi ozdobnych rowków na serku i ziemniakach  :frown: ale recka fajna  :)

Well Long Tall Sally she's built for speed, she's got everything that Uncle John need

Pillnitz

#5

Wnioski praktycznie identyczne, jak moje :shy:,
a i na fotki z sentymentem popatrzyłem ;P ...
Fajna recka, na pewno się przyda i pewnie niejednego przekona ;), dzięki :kosunia:.

* zacnie ostrzyżony hetero sapiens *

porcelanowy

#6

Powitoł
A ja "nożem z kieszeni" częściej babrzę się w taśmach klejących niż tnę ser i już wiem, że te karbowania nie są dla mnie :)
Trochę mnie trzymanie ostrości zmartwiło. Myślałem, że będzie trochę lepiej niż AUS8.
Wielkie dzięki JUMBO :D

BDW, customowy zing - klips faktycznie inny, ale myślę że ten od KAI ciekawszy:


http://www.arizonacustomknives.com/products/?id=9079


rot

Cholera, czyli nici z karbowanych chipsów :D
Dzięki wielkie dla kooperacji Jumbo/harufa. Zawsze mi się ten nożyk podobał, a teraz jeszcze bardziej. Muszę koniecznie dostać go w łapy.
Z tego sandvicka miałem od-1 - moim zdaniem tępi się szybciej niż aus-8 (mam porównanie tylko do foldera Rata), ale za to jak pięknie i błyskawicznie się ostrzy do poziomu żylety :D


Pillnitz

* zacnie ostrzyżony hetero sapiens *

Vick

KAI-owy Klips od Zinga jest spoko, ma niestety tą właściwość że poluzowany kiwa się na boki, no ale wystarczy dokręcić i jest OK. To ten sam klips co w Oso Sweet, nowym Talonie, i jeszcze paru. Kershaw poszedł w "modułowość" z jednej strony dobrze, bo jest szansa że dostaniemy cześci do naszego noża długo potem jak nie będzie już produkowany, ale z drugiej strony poszczególne modele upodabniają się do siebie przez takie działania i tracą indywidualność.

Tak poza tym, lubię ten nożyk. Tylko ja mam wersję w czarnych okładkach  :cry:
;)


porcelanowy

Powitoł

Cytat: Pillnitz w 19-08-2010, 10:14:01

Ja pier**** :cry: :heart: ...

Czybojawiem? Mnie akurat anturaż KAIa bardziej leży.
Choć materiałami jak z customa bym nie pogardził ;)


Kagemusha

Dzięki za reckę :) fajnie się czytało i nożyk też wygląda na fajny... choć pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy: "o, ostrze będzie wiedziało, gdzie ma się złamać"  ;P

slice of life
Obecne EDC: MT Scarab, Camillus CQB1, LM Surge, Olight i3 EOS, Victorinox Compact

Dexameth

Dzieki Jumbo  :) Od siebie dodam jeszcze ze nożyk zaniedbany potrafi łapać rudą akurat w tych rowkach , natomiast pomysł z takim karbowaniem płazów ostrza jest stosunkowo stary - widziałem takie noże  używane przez masarzy i bardzo przez nich chwalone , niestety nie sprzyjały one higienie podczas obróbki mięsa i teraz rzadko są spotykane  :)

Zawsze jest gdzieś piękny poranek , nawet w dniu naszej śmierci .