Reklama

Ordynus II od Joaha: perfekcyjny skalpel

Zaczęty przez guevara57, 16-01-2012, 17:47:18

guevara57

Znany na naszym forum częstochowski knifemaker Joah jest twórcą szeregu ciekawych konstrukcji. Najczęściej tworzy w zahartowanym materiale a jego prace wyróżniają się iście chirurgiczną precyzją wykonania i wzorcową ostrością. Jednak do tej pory żaden z jego noży nie doczekał się recenzji. Ponieważ jakiś czas temu stałem się właścicielem dzieła Joaha o nazwie Ordynus II, postanowiłem podzielić się z Wami garścią wrażeń z jego użytkowania.

Pochodzi on z początków działalności makera, choć został ostatecznie wykończony stosunkowo niedawno. Od Joaha dowiadujemy się paru istotnych danych o nożu: http://www.knives.pl/forum/index.php/topic,119868.0.html
Długość całkowita [mm]: 209
Długość głowni [mm]: 103
Grubość głowni [mm]: 3.2
Wysokość głowni [mm]: 31
Długość rękojeści [mm]: 106
Grubość rękojeści [mm]: 20
Materiał głowni: stal NWC (rdzewna stal narzędziowa)
Twardość głowni[HRC]: >60
Kształt głowni: spear-point, szlif pełny płaski
Materiały rękojeści: merbau, piny i rurka z nierdzewki
Wyjątkowo dla Joaha nóż nie jest szlifowany w hartowanej stali. Hartowanie wykonał Tlim.

O perfekcji Joaha już pisałem ale doprawdy trudno nie wspomnieć o niej jeszcze raz. Imponuje zwłaszcza idealne spasowanie elementów oraz dbałość o detale: nawet rurka na linkę jest wewnątrz wypolerowana.

Ordynus II jest nożem niedużym i mimo konstrukcji full-tang przeznaczonym raczej do delikatniejszych prac. Świadczy o tym choćby pionowy profil klingi, stopniowo zwężającej się aż do żądełkowatego czubka. Z kolei profil poziomy klingi zaskakuje nieco szpikulcowatym kształtem z minimalnym brzuszkiem. Ostra jak skalpel krawędź tnąca jest położona wzorcowo równo dzięki użyciu przez Joaha czegoś w rodzaju Tormeka własnej konstrukcji: http://www.knives.pl/forum/index.php/topic,91200.msg614362.html#msg614362. Rękojeść jest skonstruowana bardziej tradycyjnie, w stylu charakterystycznym dla noży terenowych. Ciekawym i praktycznym rozwiązaniem jest jej gruszkowaty kształt, dający pewny chwyt podczas pracy. Góra okładek jest łagodnie zaokrąglona dzięki czemu nie uwiera w dłoń, natomiast na dole ich kształt jest bardziej kanciasty, co umożliwia precyzyjne operowanie nożem. Wydatny finger groove daje poczucie pełnego bezpieczeństwa dla palców. Ogólnie ergonomia Ordynusa jest na dobrym poziomie.

Dostałem nóż niestety bez pochwy więc tymczasowo wykorzystałem domek mojego starego, wiernego Vtecha ,,moc dla mas".

Ponieważ rzadko kiedy wykorzystuję moje noże w domu, postanowiłem sprawdzić możliwości Ordynusa od razu w warunkach terenowych. Decyzja ta stała się powodem nieoczekiwanego doświadczenia, które spotkało mnie na szlaku. Otóż okazało się, że stal klingi paskudnie śmierdzi, nawet jak na rdzewkę. Nie było to problemem li tylko estetycznym, bo nieprzyjemny ,,zapaszek" wnikał w krojone i smarowane produkty spożywcze psując ich smak. Los ten dotknął szczególnie szprotki w sosie pomidorowym. Sos miał zapewne nieco kwasowe właściwości i wszedł ze stalą w wyjątkowo cuchnącą reakcję. Przygoda ta skończyła się utylizacją puszki z rybami w jakimś dole i głodem na szlaku, a po powrocie do domu pasywacją klingi w kwasku cytrynowym. Zabieg ten w zasadzie rozwiązał problemy z wykorzystaniem Ordynusa w kuchni. I całe szczęście, bo na kuchennym placu boju nóż sprawuje się bardzo dobrze. Spiczasta, pozbawiona brzuszka klinga kroi, sieka i dryluje z niezwykłą sprawnością, jak na tak niewielki nóż. Jedynie smarowanie pieczywa nie jest mocną stroną tej konstrukcji, bo sztyletowaty kształt klingi nie jest tu najlepszym rozwiązaniem.

Całkiem dobrze nóż sprawdza się również w typowych zajęciach terenowych. Oczywistym mankamentem przy wykonywaniu niektórych czynności jest brak wyraźnego brzuszka i stosunkowo delikatny czubek. Dlatego łatwiej nim zrobić fujarkę niż szałas ale i to by pewnie potrafił, byle traktować go z umiarem. Jednak generalnie żywiołem Ordynusa jest cięcie. W tej kategorii jest naprawdę doskonały. Trudno mi znaleźć wśród znanych mi fabrycznych  fixedów coś porównywalnego, może częściowo RAT-3. Dzięki wysokiej i cienkiej krawędzi tnącej klinga z łatwością przenika przez materiał zostawiając równe, czyste cięcie. Z doskonałą efektywnością ciąłem Ordynusem świeże i suche drewno (w tym bukowe), tekturę i grubą skórę, jak i materiały włókniste np. worek z plecionego polietylenu oraz z juty czy sizalu (?). Spiczasty czubek pozwala na wykonywanie rozmaitych czynności z zadziwiającą precyzją. Udało mi się na przykład rozkręcić i naprawić nim stary budzik bez użycia innych narzędzi.

Szczególnym wyzwaniem dla Ordynusa było patroszenie sarny przez forumowego kolegę, zarazem myśliwego. Według jego słów rozmiarowo klinga jest ciut za duża ale nie na tyle, żeby to szczególnie przeszkadzało w pracy. Przeszkadzał natomiast płytki brzuszek. Przez to trudno było ciąć łagodnie, bez niepotrzebnych zniszczeń bo czubek wbijał się w tuszę . Kolega chwalił za to wygodny i pewny chwyt mimo, że rękojeść uwalana była ,,farbą" i tłuszczem oprawianej zwierzyny. Uznał również, że choć jest to full-tang to nawet w zimowych warunkach  nie będzie to przeszkadzało (zwierzynę oprawia się bez rękawiczek).

Cóż jeszcze można powiedzieć o Ordynusie II? Klinga w obróbce Tlima długo trzyma przyzwoitą ostrość, pozostając zarazem odporną na wykruszenie. Zdarzyło mi się niechcący zapoznać ostrze z krawędzią stalowego garnka, i to ze sporą siłą. W efekcie garnek nabawił się szczerby ale ostrze poza mikroskopijnym wybłyszczeniem nie odniosło strat. Wielką zaletą Ordynusa jest łatwość ostrzenia pomimo, że klinga jest wysoko zahartowana. W każdym razie nie ma porównania ze wspomnianym RAT-3, którego klinga z D2 jest  jak podejrzewam, podobnie zahartowana ale o wiele oporniej się ostrzy.

W sumie pomimo dyskusyjnych szczegółów konstrukcji Ordynus II całkiem dobrze sprawdza się w roli terenowego EDC. W warunkach leśnej włóczęgi bardzo przydają się jego walory kuchenne, a praca z drewnem i materiałami włóknistymi  jest wydajna i bezpieczna. Nóż Joaha ma jeszcze jedną, sympatyczną dla mnie cechę: oldskulowy klimat. Tworzą go piękne drewniane okładki, porysowana ,,cytrynowa" powłoka na klindze, no i utrzymująca się resztka zapachu starej, dobrej  rdzewki.

Na zakończenie kilka fotek Ordynusa, jeszcze przed pasywacją klingi.

Może nożem?

zuszeq

bardzo mi się podoba. prosty, funkcjonalny, idealny rozmiar - takie lubię.


Mattia

Witam,
cóż można powiedzieć - świetny tekst (jak zwykle), piękne zdjęcia i nóż z charakterem pasującym do leśnej włóczęgi.
Pozdrawiam


Glaca

Gdyby nie brak brzuszka, to był by "idealny fix częstochowski" :) Joah ładne noże robi, tylko po ilości komentarzy  widzę że mało kto o tym wie... :(



MAJSTER ===>

wolodja

Fajny nożyk, jak Jacek zrobi to nie ma bata- wszystko zapięte na ostatni guzik. Dobrze że zrobił mu pełny płaski ;-)


Jumbo

Prosty, zwykły i bez udziwnień - po prostu nóż do pracy. Podoba mi się.

Wielkopolski Klub Miłośników Noży
Arma Virumque Cano
opiewam oręż i męża
<a href="http://www.frihet.pl/gal/">Zdjęcia z gór</a>