Reklama

Moja historia jednego sklepu :)

Zaczęty przez makar161, 24-07-2012, 20:02:06

makar161

Mam nadzieję że w dobrym dziale.
Długo się zbierałem żeby to opisać - ponad rok, będzie to historia moich odwiedzin pewnego sklepu.
Dawno, dawno temu ...
... odwiedziłem Marsa,
rozmawialiśmy o podróżach i oczywiście o nożach.  Marek jako specjalista od Italii, pokazywał swoje zbiory, opowiadał mi o tamtejszych sprzętach, kto co robi, gdzie jakie można kupić itd.
W którymś momencie naszego spotkania Mars powiedział że fajny sklep z nożami jest Mediolanie. Mimo że było to powiedziane mimochodem, podczas całej dyskusji ... ziarno zostało zasiane  :).
Dwa lata później , zastanawiałem się z moją lepszą połową, gdzie wyskoczyć na krótki wypad we dwoje.
Wybór padł na Włochy ... już wiedziałem gdzie pojedziemy :D

Szybko skontaktowałem się z Marsem, żeby powiedział mi gdzie szukać sklepu, po otrzymaniu odpowiedzi, na naszej liście żelaznych punktów do odwiedzin znalazło się jeszcze jedno miejsce.
Po przylocie do Milano – szybko, szybko zobaczyć Duomo, centrum – Wielka Pardubicka się chowa.
Wiolka (moja żonka), mówi: patrz tu jakie sklepy, a tu jakie ciuchy ... – przecież to stolica mody, dla kobiet raj!
Ja – nie, nie chodź  tam jest lepiej. A kurs tylko jeden – Monte Napoleone 9.
Jesteśmy już na ulicy Monte Napoleone, mijamy sklepy najbardziej znanych na świecie marek odzieżowych, najnowsze, wypieszczone bryki.  Dolce&Gabbana robi jakiś ivent – kobiety w wykwintnych sukniach wieczorowych, faceci w białych koszulach i precyzyjnie skrojonych garniturach. Wiolka coś marudzi o tempie spaceru i o witrynach sklepowych. Nie zwracam uwagi, przez moją głowę przebiega tylko myśl ,,... ku...wa to chyba najdroższa ulica w Mediolanie ...". I gnam dalej - Wielka Pardubicka trwa.
Dochodzimy do skrzyżowania ulic Monte Napoleone i Pietro Verri ... JEST!


Widok sklepu z zewnątrz
[/size]
Stoję na skrzyżowaniu zdyszany jak koń po westernie i próbuję się uspokoić.
Mam taką zasadę, że sklep nożowy zawsze najpierw dokładnie oglądam od zewnątrz, oczywiście zawartość wystawy. Tak też czynię i tym razem. Zyskuję czas na uspokojenie się i złapanie tchu.

Otwieramy drzwi i wchodzimy ... w inny świat ...
Po wejściu ukazuje nam się sklep jakby z innej epoki, drewniane witryny w starym stylu ze szklanymi drzwiczkami , za nimi poukładane noże i inne sprzęty, drewniana lada z wyłożonymi akcesoriami pod szkłem, od razu widać że jest to sklep z dużymi tradycjami.
W środku panowie w średnim wieku pod krawatami i w garniturach (na dworze 30 st. C, w sklepie chyba była klima) witają promiennym uśmiechem. Jeden z nich od razu podszedł do nas i przywitał się, oczywiście najpierw z moją Wiolką.
Włosi są mistrzami w adorowaniu kobiet, a ci starsi potrafią to robić z wyjątkowym wdziękiem  :).
Po przywitaniu, opowiedziałem o moim przyjacielu, który mnie do nich skierował i oczywiście przekazałem pozdrowienia od Marsa. Pan powiedział że nie pamięta Marka, ale zapytał czy jest makerem, czy kolekcjonerem, na koniec serdecznie podziękował za pozdrowienia.
Zaczęło się oprowadzanie i prezentacja. Na początku zaproszono nas, po starodawnych schodkach, do stylowej piwnicy z ceglanymi staroświeckimi sklepieniami. W pierwszej salce przyrządy i narzędzia tnące do cygar i fajek – nie zatrzymaliśmy się na długo . W następnej salce sztućce, zastawy i inne takie – zatrzymaliśmy się na chwilę, posłuchaliśmy o sztućcach , nawet jakieś obejrzeliśmy, ale w końcu powiedziałem że bardziej nas interesują noże składane.
Pan zaprowadził nas z powrotem do pomieszczenia na górze, potem rozmawialiśmy o tym skąd jesteśmy, co nas interesuje, o trochę o Mediolanie i okolicach i ich tradycjach nożowych.
Dowiedzieliśmy się ze sklep pana Lorenziego jest jednym z najstarszych w Milano i na tradycje sięgające początków XX wieku itp. (niestety nie udało nam się spotkać samego właściciela).
W momencie kiedy pan uznał, że poznał nasze preferencje na tyle ile trzeba, pokazał nam kilka tradycyjnych noży. O każdym starannie opowiedział, skąd pochodzi, do czego był wykorzystywany oraz o jego materiałach i rozwiązaniach technicznych.
Oglądałem, oglądałem i w końcu wybrałem nóż, który był stosowany na co dzień przez ludzi w okolicach Bergamo (czyli niedaleko Madiolanu).
Pan powiedział oczywiście, że to świetny wybór, że taka konstrukcja jest trudniejsza do wykonania (rękojeść z jednego kawałka rogu), co trzeba zrobić jak klinga zacznie za luźno chodzić, jak smarować itp. Przy okazji dowiedzieliśmy dlaczego w Bergamo nie ma wysokich budynków tylko zabudowa z reguły jest niska itd.

Zaczęło się pakowanie....
Sprzedawca wyjął z spod lady biały papier, przez myśl przebiegło mi: ,, ...makarkoniarze pakują noże w papier śniadaniowy..." , zaczął starannie w niego zawijać nóż, przy okazji cały czas opowiadał o tym kto go wykonał itp.
Jak skończył zawijanie, byłem już gotowy do płacenia. Ale nieee, nie tak łatwo!
Pan wyjął spod  lady pudełeczko, przez myśl przebiegło mi: ,, ...acha czyli standardy są podobne jak wszędzie ...", zapakował nóż do pudełeczka cały czas o nim opowiadając.
Jak skończył wkładanie, byłem ponownie gotowy do płacenia. Ale nieee, nie tak łatwo!
Pan wyciągnął spod  lady wstążeczkę, pomyślałem: ,, ...kurcze po co ta wstążka, przecież zaraz i tak go wyjmę...". Zawiązał ją na pudełeczku i zamaszyście zakręcił nożyczkami końcówki wstążeczki w ,,wąsiki".
Skończył wiązanie, ja już przebierałem nóżkami trzymając w ręku kartę,  gotowy do płacenia. Ale k..wa nieee, nie tak łatwo!
Pan wyciągnął spod lady papierową firmową srebrną torebeczkę z ozdobnymi napisami.
Przez myśl przebiegło mi: ,, ...no wreszcie koniec, wszyscy pakują w Mediolanie zakupy w papierowe torby, to musi już być finał...", zapakował nóż w pudełeczku misternie przewiązanym wstążeczką do torebeczki.
Jak skończył wkładanie, już szedłem w stronę kasy i  byłem gotowy do płacenia, ale NIEEE, NIE TAK ŁATWO!
Pan powiedział, że ma gift – jak każdy typowy Polak, łasy na gifty, szybciutko wróciłem i ... było warto   :)
Włoch przyniósł książkę opowiadającą historię rodziny Lorenzich oraz tego sklepu, powiedział, że jest napisana piękną angielszczyzną,nie taką jak jego oraz moja, tylko taką jak mojej Wiolki.
Wiolce zrobiło się po raz kolejny bardzo miło (makaroniarze – komplemenciarze  :))
Dobra, dobra, jest nóż jest, książka - teraz do kasy. Ale NIEEE, NIE TAK ŁATWO!
Klient ze sklepu w Milano nie może wyjść trzymając zakupy w ręce, pan oczywiście wyjął większą papierową torbę i włożył do niej torebeczkę z nożem oraz książkę napisaną piękną angielszczyzną – byłem już gotowy rzucić się na niego i ... dopiero wtedy z promiennym uśmiechem zaprosił mnie do kasy.
KUPIŁEM, HUUURAAAA !!!


Szczęśliwy klient razem ze sprzedawcą[/size]

Ależ  budowanie napięcia w kliencie, jak huśtawka emocji, jakie przeżycie  :D
Wiolka mówi, że wszędzie tak powinno się obsługiwać klienta ;)
Wracaliśmy ze sklepu gadając jak dwie kumoszki na targu, mijaliśmy znowu te sklepy najbardziej znanych na świecie marek odzieżowych, najnowsze, wypieszczone bryki...
ale to już się nie liczyło ...


Cały zestaw...[/size]


... i sam nóż.[/size]

Foty jak zwykle kiepskie  ;)
Mam nadzieję, że się Wam podobało :)

Pozdrawiam Serdecznie :)
Makar
UWAGA!!! Proszę o kontakt ze mną przez email, a nie prze prywatne wiadomości z forum, bo te nie dochodzą
Zapraszam do mojego działu:
https://forum.knives.pl/index.php/board,343.0.html
www.makarknives.com
Mail: makartools(at)Gmail.com

Lisek777

   Bardzo fajnie się czytało a myślami byłem w opisywanym przez Ciebie sklepie z nożami, w którym nigdy być jeszcze nie dane mi było...  fajne wspomnienia  :)


junasz

I opowiedziane fajnie... i nożyk na zacny wygląda... i wiadomo będzie gdzie zajść gdyby człek o Mediolan zaczepił... dzięki.  :D

Tępi ludzie są jak tępe noże. Specjalnej krzywdy nie zrobią, ale jak wqrwiają...

KONKURSY !!!

mercano

Nożyk iście zacny.
Zazdraszczam. ;)


maciej76

Piękna historia. Świetnie się czyta, domyślać się tylko można ogromu emocji jakie tam spotykają kupujących. Wystrój, obsługa i klimat na pewno niesamowite.

Gratuluje odwiedzenia tak wspaniałego miejsca.


maba

Niesamowite! Faktycznie inny świat 8D


daniel33mc

ile taki nóz kosztuje pewnie nie mało ??


brony_

To się nazywa profesjonalna obsługa  :)

My nie dorośliśmy do tego  :<

K O Ł O B R Z E G   ---> www.rezydencja.fajnewczasy.com

makar161

Cieszę się, że się Wam podoba :)
Faktycznie emocji było dużo, zresztą ja uważam że na wakacjach kupuje się głównie emocjami, bo taki nóż/pamiątka przywodzi potem te wspaniałe chwile.
Na pewno można by kupić taki nóż taniej przez internet, ale wtedy pozbawiłbym się emocji i wspomnień.
Zakupy przez neta zostawiam sobie na noże techniczne, wypasione, a w wakacje kupuję noże tradycyjne, często niedokładnie spasowane, charakterystyczne dla danego regionu i charakterystycznie przez nich wykonane, wtedy każdy z nich ma swoją historię :)

Brony, dorośniemy do tego, wystarczy spojrzeć na obsługę niektórych naszych makerów i sprzedawców internetowych, może niedługo pojawią się takie miejsca/sklepy :)

Pozdrawiam Serdecznie :)
Makar
UWAGA!!! Proszę o kontakt ze mną przez email, a nie prze prywatne wiadomości z forum, bo te nie dochodzą
Zapraszam do mojego działu:
https://forum.knives.pl/index.php/board,343.0.html
www.makarknives.com
Mail: makartools(at)Gmail.com

InQuizitor

Fajna historia. inni świat, inni ludzie.
Z ciekawości pytam: jakie marki noży były dostępne, bo na zdjęciu widzę też Vicki  ;)


drazel

miło się czytało. noże nie w moim klimacie, ale sklep - wyobrażam sobie- ekstra


Mattatyah

bardzo ładny tekst :) żebym umiał tak ładnie pisać to napisałbym o sklepie w Brukseli na który polowałem już dawno, ale traf chciał, że po jednej krótkiej wizycie rozpoczęli remont  :rotfl:


Sybir

Dla fanatycznego nożofila (a zwłaszcza cepeliowca ;) ) mało jest chwil porównywalnych z wizytą w klasycznej coltelerii/coutelerii/cuchilerii  :slini:

Adres już wklepany w telefon, a nuż (nóż) pomyślne wiatry rzucą w okolice Mediolanu?

Gratuluję nabytku!

Sprzedam

www.laguiole.pl

Vigo

To się nazywa Sklep, to jest Handlowiec.
Niestety u nas 45 lat PRL-u skutecznie zabiło całą kulturę handlowania :( , ale i teraz jeszcze zdarza się i u nas trafić na prawdziwego profesjonalistę w tym zawodzie i wtedy, aż żal nic u takiego Sprzedawcy nie zakupić.  :)

Narzędzia WERA, WIHA, BAHCO, KNIPEX, itp.: https://forum.knives.pl/index.php?topic=165495.msg1714279#msg1714279

el Lobo

Pięknie opisana historia, można było poczuć ten klimat, mieszkałem kilka lat na Sardynii i tam również każdy zakup w sklepie nie będącym supermarketem to ciągle konwersacje oraz negocjacje o cenę. Z początku gdy nie wiedziałem że należy się targować często sprzedawcy sami obniżali ceny przy kasie tak było np. z kaskiem motocyklowym, gdy stałem już przy kasie podszedł właściciel i powiedział ze mam zapłacić tylko 50 % :D


na chwile

Fajnie napisane :) Chyba wiem, gdzie zajrzę, jeśli w końcu wybierzemy się do Włoch ;)

mialo byc na chwile, ale nie zostane chyba dluzej ;)

Mikko

Fajny klimat. U nas niestety nawet w militariach specjaliści od gabloty z nożami, nie do końca wiedzą co sprzedają.


brony_

Spoko. Parę lat temu w "Świecie Noży" (Warszawa) kumpel został tak potraktowany, że powiedział mi, iż więcej jego noga tam nie postanie  ;>

K O Ł O B R Z E G   ---> www.rezydencja.fajnewczasy.com

Swatch

Cytat: brony_ w 25-07-2012, 19:26:29

Spoko. Parę lat temu w "Świecie Noży" (Warszawa) kumpel został tak potraktowany, że powiedział mi, iż więcej jego noga tam nie postanie  ;>

Hmm  kupiłem tam parę noży ... zawsze było miło , przyjemnie  i z rabatem .

na chwile

Mam podobne doświadczenia (pozytywne)

mialo byc na chwile, ale nie zostane chyba dluzej ;)