Reklama

Powrót syna marnotrawnego, czyli Leatherman Surge

Zaczęty przez Grzegorz D., 16-02-2020, 12:44:52

Grzegorz D.

Witam,

Sprawiłem sobie nową zabawkę i z tej przyczyny postanowiłem napisać kilka słów.  Najpierw jednak historycznie - toolami zacząłem się bawić około piętnastu lat temu i miałem ich trzy:

Victorinox był pierwszym toolem i największym rozczarowaniem. Idea fajna, ale wykończenie tragiczne. W tym, który mi przysłano na kilku narzędziach były czarne zadziory, jak po cięciu kątówką. Odesłałem z żądaniem wymiany. Kolejny przyszedł w stanie jeszcze gorszym. Odesłałem z żądaniem zwrotu pieniędzy. Były problemy, sklep usiłował wykazać, że zmyślam, no bo przecież to szwajcarska jakość. Nie pomogły przesłane zdjęcia wad, za to pomogło postraszenie odpowiednimi instytucjami. Po latach doszedłem do wniosku, że Victorinox nie może robić takiej kichy i jest tak, że albo jacyś spryciarze handlują odrzutami z fabryki, albo ówcześnie sprzedano mi  perfekcyjnie zrobioną, ale nie do końca wykończoną podróbkę. Sklep ten funkcjonuje do dziś, handluje mydłem i powidłem, nazwy nie podam, bo pewnie nie można.

Leatherman Surge był drugi. Ten był prawie idealny. Trochę duży, ale to kwestia wyboru a nie narzędzia. Drażniły mnie w nim jedynie małe luzy boczne niektórych narzędzi. Nie potrafiłem ich skasować śrubami montażowym, bo wtedy narzędzia otwierały się ciężko. Przyzwyczaiłem się jednak do tego, podobnie jak do tego, że ramiona toola nie leżały w jednej płaszczyźnie kładąc go na boku. No i otwieracz do kapsli jakoś tak średnio pasował do kapsli. Reszta w porządku i nie wiem dlaczego go sprzedałem, pewnie dlatego, że poszukiwałem czego innego, padłem ofiarą przemyślanej reklamy i kupiłem kolejnego, którym był

Sog Powerlock. Miał on tylko dwie zalety – elegancko i solidnie zrobioną kaburę oraz perfekcyjnie wypolerowane płaszczyzny. Jak go rozłożyłem i chwilę się pobawiłem, to zadałem sobie pytanie jak durnym trzeba być, aby zapłacić tyle pieniędzy za takie dziadostwo? A pierwszy test załamał mnie – próba odkręcenia nakrętki M10 sprawiła, że czułem jak to coś gnie się w rękach. Odpuściłem dalszą zabawę, sprzedałem to ze stratą kilkudziesięciu złotych.

Tak zakończyła się moja przygoda z toolami, przeprosiłem się z moim scyzorykiem Vitorinox a jako jego uzupełnienie do plecaka zawsze wrzucałem zwykłe, ale porządne kombinerki.

Toole, które miałem, podsumuję następującym porównaniem:

Victorinox to jest taki Bentley, czyli luksus z mocą. To narzędzie możesz wrzucić do kieszeni marynarki i na poważnym przyjęciu pogmyrać przy swoim Breitlingu. Nie narobisz sobie wstydu, a wzbudzisz zainteresowanie.

Leatherman to jest taki amerykański pickup – uroda dyskusyjna, dla jednych ładny, dla innych nie,  ale robi robotę – przywiezie zakupy z Walmarta, cement na budowę, zawiezie motocykl do naprawy, pojedzie się nim na ryby a na upartego i do kościoła.

Sog to jest takie Seicento – niby samochód, ale nie samochód, bo ani to mocne, ani pojemne,  ani bezpieczne, ani szybkie, ani komfortowe, ani luksusowe.

Po latach brakowało mi jednak jakiejś zabawki. Victorinox był dla mnie za drogi, w takim sensie, że stać mnie, ale uważam, że nie wart on wydania takich pieniędzy. Liczyłem, że niemarkowa konkurencja coś przez lata nadrobiła i zainteresowałem się takimi markami, jak Shrade, Ganzo, Roxon, czy Mil Tec. Nie miałem gdzie tego obejrzeć, więc oglądałem videorecenzje i odpuściłem sobie. Padło ostatecznie na Leathermana. W Supertoolu 300 brakowało mi nożyczek, Charge za drogi,  metodą eliminacji pozostał Wave i Surge.

Ostatecznie padło na Surga – za całokształt, wielkość i wymienne piły/pilniki. Tym razem, nauczony doświadczeniem, pojechałem kupić to cudo do stacjonarnego sklepu. To co kupiłem, to zupełnie coś innego od tego co miałem piętnaście lat temu – w tym narzędziu nie ma ani setnej milimetra luzu, nic tam nie lata na boki i nie klekocze. Są małe wady – jakieś pofalowania na grzbiecie nożyczek i niedokładności obróbki otworów noży otwieranych jednoręcznie. Mi to nie przeszkadza i jest to tak subtelne, że nawet nie wykryłem tego przy oględzinach w sklepie, dopiero w domu przy dokładniejszej ocenie. No i Leatherman zrobił psikusa użytkownikom zmieniając śruby montażowe – teraz jest to, jak dawniej, sześcioramienny torx, ale z dzyndzelkiem w środku. Zwykłym torxem tego nie odkręci się, trzeba nawiercić centralnie bita. I na koniec marudzenia – do narzędzia w tej klasie i w tej cenie Leatherman mógłby się nie wygłupiać i dawać porządną kaburę w skórze! Aha, jeszcze jedno – otwieracz do kapsli nadal średnio pasuje do kapsli.

Jestem zadowolony z zakupu. Ludziom, którzy rozważają zakup tego rodzaju narzędzia polecam najpierw spokojne i rozważne określenie potrzeb, czyli co chcą mieć w narzędziu a następnie oględziny i ewentualny zakup w sklepie stacjonarnym. Uniknie się rozczarowań.

Moja filozofia używania toola jest specyficzna, czyli inna od tego co powszechnie się czyta. Według mnie tool nigdy, ale to nigdy nie zastąpi dedykowanych narzędzi. Jak czytam, że ktoś toolem składał meble, albo montował zamek w drzwiach, to uznaję, że ten ktoś jest technicznym masochistą, albo nigdy nie pracował (nie umie pracować) narzędziami, albo zmyśla. Ja na ten przykład nie zrobiłbym roboty toolem, która według mnie nie jest dla niego, bo najzwyczajniej szkoda by mi było narzędzia. Na szczęście nie mam z tym problemów, bo prawdziwe narzędzia mam wszędzie – w domu, w samochodzie, przy rowerze, w pracy, na działce.
Toola natomiast używam na wyjeździe, kiedy tych narzędzi nie mam i tylko do drobnicy – do obsługi wędkarstwa (cięcie żyłki, zagniatanie śrucin, ostrzenie haczyków itp.), do obsługi broni (regulacja spustu, montaż/demontaż lunety itp.), do doraźnej naprawy sprzętu turystycznego (plecaki, pokrowce; szycie, nitowanie itp.), do drobnego majsterkowania w skali modelarskiej. Być może dlatego prawdopodobnie nie będę musiał nigdy skorzystać z dwudziestopięcioletniej gwarancji na narzędzie, które nabyłem.

Pozdrawiam


_HDO

Torxy są również z dziurką w środku, nie musisz nawiercać  :rotfl:


Wengerinox

Witam. Pozwolę sobie dodać, że mając do wyboru multitool Wave lub Surge, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że dla osoby o niezbyt dużej dłoni zdecydowanie lepiej będzie sprawdzał się model Wave. Jest też on o wiele lżejszy, co nieznacznie wpływa na pancerność Toola. Ja swoją przygodę z marką Leatherman zacząłem od modelu Surge, ale właśnie z wyżej opisanych powodów przesiadłem się na model Wave. Pozdrawiam

Wysłane z mojego LYA-L29 przy użyciu Tapatalka


Grzegorz D.

Zgadzam się, że każdemu według potrzeb.

Miałem podobną rozterkę – Wave czy Surge – i to był drugi powód, że nie zamawiałem tego wysyłkowo. Ja mam dłonie specyficzne – nie masywne, ale szerokie i z palcami jak u pianisty. W sklepie tylko zajrzałem do gablotki i nawet nie prosiłem o pomacanie Wava, bo od razu wiadomo było, że to nie dla mnie. Natomiast waga Surga nie jest dla mnie problemem, bo  wcale tak nie ciąży na pasku tym bardziej, że nie noszę tego na co dzień. Zapinam go do pasa (lub wrzucam do plecaka) na wyjazd, a wyjazd to jest stan wyjątkowy i tool stanowi nikłe procenty reszty gratów, które targam ze sobą.
Na co dzień zaczął mi nawet ciążyć scyzoryk Victorinoxa i przestałem nosić w kieszeni. A waży tylko 117g. A stuośmiogramowy Griptilian jeździ ze mną codziennie, ale tylko w teczce. Kroję nim owoce i warzywa w jadalni w robocie, czym wzbudzam niegasnącą ciekawość otoczenia.

Wracając do Surga  - byłby to dla mnie tool idealny, gdyby w miejsce zwykłego ostrza wstawiono tam taki kieł, jak w nożach bosmańskich. Nie wiem jak to się fachowo nazywa, ale jest to niezastąpione przy pracach z linami. No i mógłby tam jeszcze być ten mikrośrubokręcik, który bardzo się przydaje.


nielet

Cytat: Grzegorz D. w 16-02-2020, 12:44:52

Witam,

Victorinox był pierwszym toolem i największym rozczarowaniem. Idea fajna, ale wykończenie tragiczne. W tym, który mi przysłano na kilku narzędziach były czarne zadziory, jak po cięciu kątówką. Odesłałem z żądaniem wymiany. Kolejny przyszedł w stanie jeszcze gorszym. Odesłałem z żądaniem zwrotu pieniędzy. Były problemy, sklep usiłował wykazać, że zmyślam, no bo przecież to szwajcarska jakość. Nie pomogły przesłane zdjęcia wad, za to pomogło postraszenie odpowiednimi instytucjami. Po latach doszedłem do wniosku, że Victorinox nie może robić takiej kichy i jest tak, że albo jacyś spryciarze handlują odrzutami z fabryki, albo ówcześnie sprzedano mi  perfekcyjnie zrobioną, ale nie do końca wykończoną podróbkę. Sklep ten funkcjonuje do dziś, handluje mydłem i powidłem, nazwy nie podam, bo pewnie nie można.

Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją, aby tool Vicka był źle wykończony a w moich rękach było ich kilkanaście. Napisałeś, że na kilku narzędziach były czarne zadziory. Jakoś bardziej mógłbyś to sprecyzować. Może zamieściłbyś zdjęcia o których piszesz, aby można było zobaczyć jak to wyglądało.
MÓJ ULUBIONY TOOL PALADIN TOOLS PT 540 (SOG): https://forum.knives.pl/index.php/topic,158729.msg1550576.html#msg1550576

SPRZEDAM:


ihor

Widzę, że nie tylko ja lubię porównania samochodowe

Cytat

Rebar jest jak kilkuletnia skoda. Szpanować na dzielni się tym nie da, ale robi co musi, jest prosty, bezawaryjny i solidny

A otwieracz średnio pasuje do kapsli, bo z założenia ma służyć do otwierania konserw; butelki to tylko bonus


dokanek

A mnie się ułamała końcówka otwieracza do konserw, za to teraz lepiej pasuje do kapsli... Sam już nie wiem co lepsze.

Wysłane z mojego I4113 przy użyciu Tapatalka


Grzegorz D.

Cytat: nielet w 17-02-2020, 18:56:30

Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją, aby tool Vicka był źle wykończony a w moich rękach było ich kilkanaście. Napisałeś, że na kilku narzędziach były czarne zadziory. Jakoś bardziej mógłbyś to sprecyzować. Może zamieściłbyś zdjęcia o których piszesz, aby można było zobaczyć jak to wyglądało.

Jeżeli kiedykolwiek pracowałeś szlifierką kątową, to wiesz o czym piszę. Jeżeli nie, napiszę Tobie:

Otóż nieumiejętna praca szlifierką przy szlifowaniu (duży docisk, długi czas przytrzymania tarczy w jednym miejscu) powoduje, że szlifowana stal przepala się, przybierając kolor w różnych odcieniach fioletu, brązu i czerni. Natomiast cięcie materiału powoduje, że od spodu zawsze powstaje taki zawijas. Jest on ostry jak skalpel i dobrą kulturą techniczną jest zeszlifować to zaraz po cięciu. Dla własnego bezpieczeństwa.

W takim właśnie stanie przyszedł do mnie Victorinox – w ten sposób ktoś ,,naostrzył" w nim piłę i duże ostrze. A w drugim modelu w takim stanie było większość narzędzi.

Zdjęć prawdopodobnie nie mam, bo w ciągu piętnastu lat dokonałem kilkunastokrotnie porządkowania i selekcji materiałów na dyskach komputerowych. Możesz mi zatem uwierzyć na słowo, ale oczywiście nie musisz.

Gdybym jednak przypadkiem znalazł te fotki, niezwłocznie je tu wkleję.


Kamiotm

Witam. Ja zaczynałem od modelu Wave New, bardzo fajna zabawka, był bez luzów i niedoróbek ogólnie bardzo mi się podobał. Później zachciało mi się tytanowego Charga, kupiłem i co mnie zaskoczyło jeszcze lepsze i solidniejsze wykończenie, ogólnie bardzo przyjemny tool. Później zmieniłem pracę i pomyślałem że przydał by mi się większy tool, mocniejszy, bardziej pancerny. Jako że  tool miał być do tyrania, chciałem kupić jakąś używkę w niedużych pieniądzach, aby nie było szkoda. Trafiła się okazja kupić starszy model Surga. Gdy przyszła do mnie paczka, zacząłem oglądać nowy nabytek i co mnie odrazu zniesmaczyło to luzy ramion na boki gdy tool jest złożony. Cóż narzędzie nie wyglądało na mocno męczone, ale klekotanie złożonych ramion na boki mnie strasznie denerwuje. Czy u was ewentualnie starszych Surgach też tak jest. Dodam że gdy jest on rozłożony nie wyczuwa się jakiegoś większego luzu.

Wysłane z mojego Redmi Note 6 Pro przy użyciu Tapatalka


nielet

Cytat: Grzegorz D. w 18-02-2020, 05:37:16

Jeżeli kiedykolwiek pracowałeś szlifierką kątową, to wiesz o czym piszę. Jeżeli nie, napiszę Tobie:

Otóż nieumiejętna praca szlifierką przy szlifowaniu (duży docisk, długi czas przytrzymania tarczy w jednym miejscu) powoduje, że szlifowana stal przepala się, przybierając kolor w różnych odcieniach fioletu, brązu i czerni. Natomiast cięcie materiału powoduje, że od spodu zawsze powstaje taki zawijas. Jest on ostry jak skalpel i dobrą kulturą techniczną jest zeszlifować to zaraz po cięciu. Dla własnego bezpieczeństwa.

W takim właśnie stanie przyszedł do mnie Victorinox – w ten sposób ktoś ,,naostrzył" w nim piłę i duże ostrze. A w drugim modelu w takim stanie było większość narzędzi.

Zdjęć prawdopodobnie nie mam, bo w ciągu piętnastu lat dokonałem kilkunastokrotnie porządkowania i selekcji materiałów na dyskach komputerowych. Możesz mi zatem uwierzyć na słowo, ale oczywiście nie musisz.

Gdybym jednak przypadkiem znalazł te fotki, niezwłocznie je tu wkleję.

Miałeś pecha, aby dwa razy pod rząd trafić na takiego Vicka.
MÓJ ULUBIONY TOOL PALADIN TOOLS PT 540 (SOG): https://forum.knives.pl/index.php/topic,158729.msg1550576.html#msg1550576

SPRZEDAM:


Grzegorz D.

Cytat: Kamiotm w 19-02-2020, 13:46:09

Witam. Ja zaczynałem od modelu Wave New, bardzo fajna zabawka, był bez luzów i niedoróbek ogólnie bardzo mi się podobał. Później zachciało mi się tytanowego Charga, kupiłem i co mnie zaskoczyło jeszcze lepsze i solidniejsze wykończenie, ogólnie bardzo przyjemny tool. Później zmieniłem pracę i pomyślałem że przydał by mi się większy tool, mocniejszy, bardziej pancerny. Jako że  tool miał być do tyrania, chciałem kupić jakąś używkę w niedużych pieniądzach, aby nie było szkoda. Trafiła się okazja kupić starszy model Surga. Gdy przyszła do mnie paczka, zacząłem oglądać nowy nabytek i co mnie odrazu zniesmaczyło to luzy ramion na boki gdy tool jest złożony. Cóż narzędzie nie wyglądało na mocno męczone, ale klekotanie złożonych ramion na boki mnie strasznie denerwuje. Czy u was ewentualnie starszych Surgach też tak jest. Dodam że gdy jest on rozłożony nie wyczuwa się jakiegoś większego luzu.

Wysłane z mojego Redmi Note 6 Pro przy użyciu Tapatalka

Ja tak miałem w starym Surgu, o czym piszę w pierwszym poście.

Uważam, że należy przyjąć, że Leatherman to nie jest jakiś święty Graal. Po prostu wymyślili swego czasu produkt, który był (i jest) dobry. Ochrona patentowa chroni ich w jakiś sposób przed konkurencją i w pewnym sensie jakość, która nadal jest lepsza od niemarkowej konkurencji, ale kuleje stabilność tej jakości. Obecnie możesz trafić dobrze (jak ja), albo trafić kiepsko. Oraz ergonomia.

Wszystko rozbija się o marketing – nadal tańsi od realnej konkurencji, pokrowce robione w chinach z badziewnego materiału zamiast skóry, niestabilność jakościowa, ale za to bankowa długoletnia gwarancja, która nie jest jakimś ukłonem firmy w stronę klienta, tylko czystą statystyką – na dziesięciu niezadowolonych jeden upomni się o swoje (jak u nowobogackich polskich pracodawców w latach dziewięćdziesiątych zeszłego wieku) a że lecą na dużej marży, to arytmetycznie zawsze są i będą do przodu. To jest w końcu kilka elementów z tłoczonej, obrabianej i maszynowo składanej stali nie najwyższych lotów.

Zabawka jednak nadal daje wielki fun, więc nie ma co marudzić. Jak na Dalekim Wschodzie na nowo wynajdą multitoolowe koło, to wtedy będzie można podyskutować.


wilhelmsson

Cytat: Grzegorz D. w 17-02-2020, 18:51:09

/.../ taki kieł, jak w nożach bosmańskich. Nie wiem jak to się fachowo nazywa/.../

@Grzegorz D.  marszpikiel czyli rożek bosmański się to nazywa :grin:

Porządek jest domeną ludzi ograniczonych, geniusz panuje nad chaosem.

SMF spam blocked by CleanTalk