Reklama

Gerber Fatty - recka

Zaczęty przez Jumbo, 13-05-2006, 00:19:45

Jumbo

Są noże które się podobają, są noże obrzydliwe. Są noże użytkowe, są noże ozdobne. Można przebierać, wybierać, marudzić kombinować, zmyślać i tworzyć, ale... czy zdażyło się komuś wziąść do łapki nóż i poczuć maksymalną radochę z faktu, iż jest się jego właścicielem?

Mi się tak zdarzyło właśnie przy Gerber Fatty. Dostałem go w prezencie od Wojtasa13 (dziękuję stokrotnie). Wyjąłem go z paczki, otworzyłem, zamknąłem i ... pokochałem to maleństwo!!
Nóż jest jednym z tych, do których nie można na szczęście dopisać historii, jak to jakiś marines po pijaku chciał oddać mocz, ale pech chciał, że trafił strugą uryny na linię elektrycznego pastucha i tylko nóż wybawił go z opresji, bo odciął sobie przyrodzenie. Ten nóż nie jest taktyczny. Ten nóż nie jest nawet ładny. Jest gruby! Może właśnie mi się dlatego spodobał, bo ja też lekkością nie grzeszę?

Ale zacznijmy od technikaliów.

Długość noża zamkniętego: 92mm
Długość noża otwartego: 152 mm
Szerokość ostrza: około 3 mm
Wysokość ostrza w najwyższym miejscu: około 35 mm
Stal ostrza: 440A
Rękojeść z tworzywa SOFTGRIP
Dziurka na lineczkę: jest
Otwieranie: kołek dwustronny
Blokada: backlock
Klips: jest
Śruby: torxy - można całkowicie rozkręcić

No, starczy już technicznego gawędzenia.

Nóż w ręce znika. Na początku wydaje się, iż może prawie zastąpić SPYDERCO JESTER'a przy kluczach, ale aż taki mały nie jest. Wysokie ostrze z płaskim szlifem zapowiada niezłe cięcie, a gumowata rękojeść całkiem miło klei się do łapki. Wykonanie nie jest może na najlepszym poziomie, ale wszystko jest ładnie spasowane, nie ma luzów, żadnego bladeplaya, a nawet niedoszlifowanej micarty (bo jej tutaj nie ma).
Gerber Fatty jest jak mały nosorożec. Mały, ale byk! Zawleczony do kuchni zaczął pomagać przy przygotowywaniu żarełka, a że zjeść lubię, to miał co robić. Skrobanie pyrów (dla niewtajemniczonych - ziemniaków) to istna rozkosz. Ostrze płynie przez pyrę jak lodołamacz i trzeba mocno uważać na paluszki, by ich nie potracić. Praca na desce z marchewką, pietruszką, porem, selerem i innymi przedstwicielami gatunu warzywa - baaardzo miła sprawa. No po prostu aż chce się tym nożykiem robić!
Robimy bułkę. No tak, ostrze krótkie, ale.. liczy się technika. Dookoła bułeczki jednym płynnym ruchem i bułka otwiera się jak właz do Rudego 102. Smarujemy masełkiem i tutaj radość wielka, bo smaruje się bosko. Wysokie ostrze rozprowadza masełko z łatwością, pozwalając kilkoma ruchami pokryć bułeczkę na całej powierzchni. Pakujemy do środka załogę składającą się z kiełbasy, sera żółtego, pomidorka, całość smarujemy musztardą i już kanapka jedzie do mojego pyska.
Kolejne żarełko (hmm, może to był nawet ten sam dzień) i robimy mięsko. Piersi z kurczaka na deseczkę i jedziemy z sekcją zwłok. Delikatnie odkrawamy te białem błonowate paskudztwa, odcinamy jakieś krwawe strzępy, które wyglądają podejrzanie, a potem kroim mięsko w kosteczkę. Ostrze przelatuje przez mięsko ochoczo i trzeba uważać, żeby przy okazji deski nie zastrugać.

Po pracy - wspólna kąpiel! Pozbywamy się gatków i lądujemy pod strumieniem wody parskając jak młode szymanse w kąpieli. Nóż nażłopał się wdoy, ale ściereczką wyczyściłem mu najintymniejsze zakamarki, a potem żeby poczuł się bardziej sexy, dałem mu tu i ówdzie kropeleczkę militeca. Parsknął, pierdnął i zaczął się otwierać.

... płynące ostrze noża jedną ręką otwieranego
jesteś jak kajak pancerny na morzu bezkresu
kołkami rozbijając fale suniesz jak tołpyga
rozcinając morskie bałwany płetwą klipsa...

Jadę na działkę. W plecaczek żarełko, pierdołki, pierdoły i inne takowe. Do kieszeni Gerber Fatty i ... nic poza tym. Damy mu się wybiegać na zielonej trawce, zobaczymy jak na świerze powietrze reaguje. Najpierw lekkie zdziwienie, gdy kazałem mu ciąć zeszłoroczne badylki z odciętych gałęzi. Strug, strug lecą na ziemię drewniane strużyny, a Plastuś uśmiecha się z parapetu (Plastusia ulepiła moja Córka).
Krzaki róży nadmiernie urosły, więc trza je podciać, a krzaki sznurkiem powiązać, coby się nie rozłaziły na boki. Fatty miodnie tnie szpagat, nie krzyczy gdy na ziemię go rzucam by ręce mieć wolne, a gdy trza różę podciąć, to mu się morda śmieje, bo co to dla niego.

Sadzimy kwiatki, siejemy kwiatki. Ostrzem robię sobie dziurki w ziemi, by w takową dziurkę zapuścić nasionko. Nóż robi jak łopatka, ale z takim wysokim ostrzem to radocha wielka. Zdaloby się coś takiego w ekwpiunku Krecika (Ah, jo), to by sobie mógł jeszcze korzenie od spodu przycinać.

Schodzę do kuchni i zaczynam robotę paskudną, bo trza poszatkować butelki plastikowe po gazowanych napojach, by więcej śmiecia się w workach zmieściło. Rachi ciachu i butelki całe w strachu. Fajno.

Sprawdzam ostrze brudnym paluchem i wyraźnie czuję, że już nie ta ostrość, więc za bruskę łapię i na krawędzi kilka razy przesuwam. Nóż znów ostry, ale nie goli, bo nóż ma ciąć, a nie golić. Od golenia jest golonka. :)

Wracam z działki, więc nóż też wraca. Tym razem wsuwam go do kieszonki na klipsie, by sprawdzić czy ten kawałek balszki spełnia rolę ozdobną, czy użytkową. Z kieszeni wystaje około 1 cm noża, więc całkiem fajnie to wygląda. Klipsik trzyma pewnie, a że ładnie ażurowy jest, to tak kieszeni nie drze jak inne klipsiki z rodziny klipsowatych.

Noż w domu podbiera mi Córka i tnie sobie karteczki, wstążeczki, tudzież trenuje na plastelinie. Fajnie leży nożyk w jej łapce i całkiem zgrabnie ta łapka już pracuje. Ale nie dałem wycyganić nożyka, bo za bardzo mi się podoba. Córka może go brać sobie kiedy potrzebuje, więc i do szkoły kilka razy wzięła. Przy jednej takiej szkolnej wyprawie przydał jej się bardzo, bo zaplątane sznurowadło nijak nie chciało się rozplątać, więc skróciła je nożykiem. radochę miała, a nożyk uśmiechał się radośnie.

Nożyk jest ze mną już kilka miesięcy. Nie ma nadal bladego pleja, nadal pięknie pracuje i często jest używany w kuchni, jako nóż do wszystkiego (poza chlebem, kapustą, dynią, arbuzem i innymi paskudami, na które tylko maczeta się przydaje.

Ostatnio nożyk dostał w tyłek. Przy zabawach z cięciem puszki po piwsku, ku własnej głupocie, zacząłem zaginać blachę puszki grzbietem i nieopatrznie nacisnąłem blokadę. Aż co to była za radocha, tamowa krew przez pół godziny i patrzeć, że kość w małym palcu jest faktycznie biała.Napiła się ta mała bestyja krwi, więc teraz groźna jest i złośliwie kołkami łypie. Blokada faktycznie najlepsza nie jest, ale przy tej wielkości noża nie można chyba oczekiwać, że wytrzyma za dużo. Toć to nożyk, a nie kosa bojowa.

Stal na nożu nie jest z tych, co to lubiana jest bardzo, ale wystarcza do prac wszelakich. Toć nie ma znaczenia, czy ostrzę nożyk dwa razy w tygodniu, czy 4 razy w tygodniu. Ostrzenie to radocha czysta, a przy tak krótkim ostrzu, to po prostu chwilka.

Podsumozając. Gerber Fatty to fajooowa sprawa dla tych, co mają taktyczność za śmiech, a cenią sobie coś małego, co wyjęte publicznie nie budzi paniki. Ludziska nie krzyczą ze strachu, tak jak przy Shrapnelu, gdy nim otwierałem paczkę na poczcie. Przy tej wielkości to bardziej gadżet się zdaje, niż nóż, co może krzywdę zrobić. Warto mieć takiego małego grubasa, bo wdzięczny jest straszliwie i bardzo przydatny do prac wszelakich.

A na zakończnie garść fotków. Żeby trochę urozmaicić zdjecia, zrobiłem celowo takie, bo co za radocha ciągle idealne wklejać.

Jeszcze raz pięknie Wojtkowi za prezenta dziękuję!!

Proszono o fotki przy linijce, miarce, więc takową zrobiłem.  :D

Wielkopolski Klub Miłośników Noży
Arma Virumque Cano
opiewam oręż i męża
<a href="http://www.frihet.pl/gal/">Zdjęcia z gór</a>

wojtas13

Wiedziałem że Ci podpasuje ;) .

No i wreszcie recka. Warto było.

Crusader Forge/Trident Knives addict.

Seeker.

www.acousticblades.pl

http://www.facebook.com/profile.php?id=100001627722838

pecado

Zdecydowanie pasujecie do siebie :-)
Fajna recka, mniej zwykła, ale przez to urokliwa (nie odbierając niczego poprzednim!)

Fotki niepotrzebnie zbajerowane, nic to nie wnosi, a nożu się przyjrzeć dokładnie nie można - ale to już uwaga techniczna.

Pogratulować prezentu, podziękować za tekst :-)

Moge na 1st page?

pozdrawiam
pecado
Fanklub Taktycznej Rusałki |#| Barankom mówię moje stanowcze nie :mad:
hokka hey hadree hadree succomee succomee
PGK swoich i świadków nie zostawia.

Jumbo

Cytat: pecado w 13-05-2006, 01:01:51

Moge na 1st page?

No ba!

A co do fotek...

Robiłem je w nocy, ze sztucznym oświetleniem, więc wyszły co najmniej brzydko. Ale jako iż już dawałem zdjątka tego noza, to pomyślałem, że zrobię jakieś kosmosy. Wyszło jak wyszło...

Ale żeby recka była pełniejsza, to proszę lepsze fotki z tematu jaki założyłem jakiś czas temu.

Pecado, może być?  :cheesey:

Wielkopolski Klub Miłośników Noży
Arma Virumque Cano
opiewam oręż i męża
<a href="http://www.frihet.pl/gal/">Zdjęcia z gór</a>

pecado

na moje tak, wystarczy do zilustrowania tekstu ;-)
dzieki raz jeszcze :-)

pozdrawiam
pecado
Fanklub Taktycznej Rusałki |#| Barankom mówię moje stanowcze nie :mad:
hokka hey hadree hadree succomee succomee
PGK swoich i świadków nie zostawia.

Jumbo

Cytat: pecado w 13-05-2006, 01:13:46

dzieki raz jeszcze :-)

Czego się nie robi, żeby admin był zadowolony...  :D ;)
Wielkopolski Klub Miłośników Noży
Arma Virumque Cano
opiewam oręż i męża
<a href="http://www.frihet.pl/gal/">Zdjęcia z gór</a>

s2krip

Wpadl mi w rece taki nozyk. A po niedlugim czasie zupelnym przypadkiem trafilem na ten test. Nic w nim dodac nic ujac.Chcialem tylko jego autorowi powiedziec ze jak go czytalem to mi sie oczy smialy i do tego co czytam i odnioslem wrazenie ze mi slowa z geby wyciagnol jak bym to sam pisal.

Ps nozyk jest spoko moze nie moze nie as ale na 1 lige zasluguje.

LinuX 4 ever

Gregor

Prawda :D Mam ten nożyk od czwartku i jest on w 110% taki, jak w recenzji....

PS: Bardzo dobry tekst ;)


xaime

Mam ten nożyk  :D Ta recenzja zainspirowała mnie do jego kupna .Jestem bardzo zadowolony ,nożyk jest mały ,poręczny i dość długo trzyma ostrość.

PS : bardzo dobra recenzja ,świetnie się ją czyta  ;)


Gregor

...I nożyk świetnie wchodzi w palce....


buzz

Cytat: Gregor w 30-01-2007, 17:50:57

...I nożyk świetnie wchodzi w palce....

:dodge: - eee... bo nie jarzę?

Gregor


buzz

Cytat: Gregor w 30-01-2007, 18:29:34

Ot, głupi żart :P

Nie no ja na serio myślałem że łape sobie "grubaskiem" pociachałeś i podzielisz sie swoimi spostrzeżeniami odnośnie właściwości tnących oraz BHP podczas pracy a Ty mnie tu że żart  :P
Słowo się rzekło: marsz łpalucha ciachnąć i wrażeniami się dzielić ;)  (Oczywiście to też głupi żart :P :) )

Gregor

Mój żart był głupi, ale zdarzenie prawdziwe - ciachnąłem się przy ostrzeniu, a że był już prawie naostrzony, to mi zjechał przez przypadek na bok i ciachnąłem się w kciuk :? nie mogłem zatamować krwawienia, bo mocno się władował, ale jakoś się udało. Wszyscy wiedzą, żeby się nie ,,ciachać", więc nie piszę morału :shades: ;-)